Od wynalezienia papieru w 105 r. aż do początku XIX w. materiał ten wytwarzało się ręcznie. Jak? Mozolnie – arkusz po arkuszu. Przedstawiamy tę metodę. Powyżej linia czynności, po której się poruszasz - po prostu kliknij w następny lub dowolny punkt tej linii.
Najpierw gromadzimy surowiec – mogą to być rośliny włókniste, zużyte tkaniny lniane czy bawełniane (np. znoszone ubrania), lub makulatura. Materiały te łączy bardzo ważna cecha – włóknistość właśnie. Wyjątkowość papieru, jego szczególne właściwości, biorą się przede wszystkim stąd, że tworzą go ułożone w płaszczyźnie mikrowłókna celulozowe, dając zwartą i trwałą strukturę.
Zebrany surowiec trzeba odpowiednio przygotować – przede wszystkim jak najbardziej rozdrobnić. Przez wieki używano do tego urządzenia zwanego stępą młotową. Napędzano go kołem wodnym. Stąd nazwa „młyn papierniczy”.
Ale potem wymyślono „holender”, do dziś używany w naszym młynie papierniczym. O niebo lepiej i szybciej rozdrabnia on surowiec do pojedynczych włókien w obecności dużej ilości wody. Bo masa papiernicza to nic innego jak wodna zawiesina włókien celulozowych. Masę możemy uszlachetnić różnymi dodatkami, poprawiając w ten sposób jakość papieru.
Kartka papieru powstaje na sicie czerpalniczym, wykonanym z drewna i gęstej metalowej siatki, zaś arkusz formowany jest przez nałożoną na sito ramkę. Sito z ramką zanurzamy w masie papierniczej, zaczerpujemy i wyjmujemy. Włókna osiadają na sicie tworząc papier, a nadmiar wody ścieka z powrotem do kadzi. Zdejmujemy z sita ramkę, odwracamy je. Bez obaw – mokry jeszcze papier świetnie trzyma się sita.
Świeżo uformowany arkusz odciskamy na filcowej przekładce i przykrywamy następną, na której odciśniemy kolejną kartkę. Kiedy uzbiera nam się odpowiedni stosik, przystępujemy do usunięcia pozostającej jeszcze w papierze wody. Wkładamy wszystko pod prasę i wyciskamy, ile sił starczy. Potem oddzielamy wilgotne jeszcze arkusze od przekładek.
Suszymy papier w przewiewnym pomieszczeniu, wieszając kartki np. na drewnianych żerdziach - jak to niegdyś robiono u nas, w Dusznikach. Wzrost zapotrzebowania na papier skłonił właścicieli do wybudowania obok młyna papierniczego wielkiej suszarni.
No i mamy już gotowy arkusz papieru czerpanego, ale… nie tak do końca. By jeszcze lepiej spełniał on swoje zadanie – np. odpowiednio przyjmował atrament lub tusz drukarski, trzeba go jeszcze trochę „podrasować” – przede wszystkim wygładzić pomiędzy dwoma walcami w urządzeniu zwanym „kalandrem”, ewentualnie jeszcze pokryć powłoką uszlachetniającą i przyciąć nierówne krawędzie.
Jeśli do sita czerpalniczego przytwierdzony był wykonany z cienkiego drutu jakiś znak lub napis, to w odpowiednich miejscach arkusza warstwa papieru jest cieńsza. Popatrzmy na naszą kartkę pod światło - wyraźnie przebija ono przez te miejsca. To rodzaj znaku wodnego, zwany w papiernictwie filigranem.
Użyj lupki, by zagłębić się w szczegóły.